Dzień 1
Pierwszego dnia majówki na Islandii wyruszamy z hotelu w Keflaviku w kierunku Vik na południu wyspy. Tuż za Selfoss pierwszy przystanek przy wodospadzie Urriðafoss. Wychodzimy z samochodu i skwar jakby zelżał:). Dobrze, że wzięłam rękawiczki bez palców, bo ręce marzną przy robieniu zdjęć. Krajobraz pięknie zimowy. Kolejna atrakcja to dwa wodospady Seljalandsfoss oraz Gljúfrabúi. Tym razem aura już bardziej wczesnowiosenna. Widać też pierwsze ptaki – droździki, kszyki, ostrygojady. Kszyki i ostrygojady kręcą się zresztą wokół nas w ciągu całego wyjazdu i niczym samobójcy przecinają nam drogę tuż przed maską samochodu. Po krótkim spacerze ruszamy dalej w kierunku czarnej plaży Reynisfjara. Nazwa pochodzi od koloru jej piasku. Można na niej podziwiać również ciekawe bazaltowe kolumny. Z plaży już tylko rzut beretem na półwysep Dyrhólaey. Niestety pogoda po raz kolejny się zmienia i zaczyna lekko mżyć. Szukamy maskonurów, jeden podobno był widziany kilka dni wcześniej. Niestety bez sukcesu. Wyjeżdżając z półwyspu spotykamy pierwsze edredony. Z daleka widać też stado łabędzi krzykliwych. Ptaków wokół drogi jest zresztą sporo. Jest tylko jeden problem, drogi nie posiadają pobocza i nie bardzo jest się jak zatrzymać. Poza tym muszę uważać, żeby nie przegiąć z obserwacją ptaków, bo reszta wycieczki się zbuntuje:). Z półwyspu kierujemy się w drogę powrotną na zachód. Odwiedzamy pierwszy w czasie wyjazdu lodowiec Sólheimajökull. Ostatni przystanek to największy dziś wodospad Skógafoss. Na parkingu żerują ostrygojady, a na skałach wokół wodospadu znajduje się kolonia fulmarów. Wieczorem jeszcze krótki spacer wokół naszego miejsca noclegu. Spotykam droździki, ostrygojady i siewki złote. Dzień kończy piękny zachód słońca nad rzeką Olfusa w Selfoss.
Wodospad Urriðafoss
Wodospad Seljalandsfoss 

Wodospad Gljúfrabúi
Czarna plaża
Półwysep Dyrhólaey 
Edredon
Lodowiec Sólheimajökull
Wodospad Skógafoss 


Ostrygojad
Siewka złota
Droździk
Zachód słońca nad rzeką Ölfusá
Dzień 2
Drugiego dnia pobytu na Islandii ruszamy na podbój Półwyspu Snaefellsnes na zachodzie kraju. Początek dnia nie zaczyna się najlepiej. Zajeżdżamy na stację benzynową na pierwsze tankowanie. Niestety okazuje się, że wlew paliwa jest uszkodzony i nie da się otworzyć. Z pomocą przychodzi spotkany na stacji Islandczyk. Po około 20 próbach naciskaniu przycisku z równoczesnym naciskaniem klapki udaje się go otworzyć. Niestety już do końca wyjazdu z nim się bujamy. Kończymy na rozmontowaniu mechanizmu przez mechanika w Selfoss i przyklejenie klapki papierową taśmą. Nauczka na przyszłość, aby to sprawdzić przy odbieraniu samochodu z wypożyczalni.
Zwiedzanie półwyspu zaczynamy od widoku na wygasły krater wulkanu Eldborg. Następnie odwiedzamy foki na plaży Ytri Tunga. Dzięki lornetce udaje się wypatrzeć kilka z nich około sto metrów od brzegu. Po krótkim spacerze po kamieniach i wodorostach docieramy na miejsce. Foki są zrelaksowane, wygrzewają się słońcu i nie specjalnie zwracają na nas uwagę.To zdecydowanie najlepsza atrakcja dnia. Po zejściu z plaży spotykam na łąkach kilka gatunków ptaków, m.in. kulika mniejszego i kszyka (na załączonych zdjęciach). Są również liczne kruki, krwawodzioby, siewki złote i ostrygojady.
Ruszamy dalej i zwiedzamy kolejno wodospad Bjarnarfoss oraz drewniany czarny kościół Budakirkja. Następnie docieramy do miejscowości Arnarstapi. Pięknych widoków dostarczają klify z mostem skalnym Gatklettur. Nieopodal można dostrzec posąg Bardura ze Snaefellsnes.
Po drodze podziwiamy kolejne zachwycające krajobrazy: omszałe pola lawy, plaże, lodowiec Snæfellsjökull na wygasłym wulkanie. Wspinamy się na krater wulkanu Saxhóll.
Ostatnią atrakcją jest słynna góra z wodospadami obok – Kirkjufell. Nie robi ona na żywo aż takiego wrażenia jak na zdjęciach, które obejrzałam przed wyjazdem.
Wulkan Eldborg
Foki na plaży Ytri Tunga
Kulik mniejszy
Kszyk
Wodospad Bjarnarfoss
Drewniany kościół Budakirkja
Skalny most Gatklettur w Arnarstapi
Góra Kirkjufell
Dzień 3
Trzeciego dnia pobytu na Islandii zwiedzamy tzw. Złoty krąg.
Najpierw udajemy się do Parku Narodowego Thingvellir. Największymi atrakcjami w parku są odsłonięte północnoamerykańskie i eurazjatyckie płyty tektoniczne. Pomiędzy płytami znajduje się Silfra, czyli szczelina wypełniona krystaliczną i lodowata woda wprost z lodowca Langjökull. Miejsce to jest odwiedzane przez nurków, bo podobno są tu miejsca, gdzie rozkładając ręce można dotknąć dwóch kontynentów. Jak się okazało po nurkowaniu męża, to chyba jednak tylko legenda, mającą przyciągnąć turystów:).
W parku na każdym kroku szaleją droździki. Udaje się też zaobserwować siewki złote i szlachary. Ale najlepszą ptasią obserwacją są nury rdzawoszyje, z których jeden pływał bardzo blisko brzegu i udało się go nawet nagrać.
Po opuszczeniu parku Thingvellir udajemy się w pobliże gejzerów Geysir i Strokkur. Tylko ten drugi regularnie co kilka minut wyrzuca do góry słup wody. Obok gejzerów można podziwiać jeszcze Blesi – dwa gorące źródła położone obok siebie, przypominające oczy lub parę okularów. Ostatni postój w Złotym kręgu to majestatyczny wodospad Gullfoss, udaje się zobaczyć nad nim nawet tęczę.
Dzień kończymy kąpielą w Reykjadalur. Jest to gorąca rzeka, do której prowadzi około godzinna trasa w górę. Ale możliwość zanurzenia się w ciepłym źródle wynagradza trudy wędrówki.
Park Narodowy Thingvellir
Silfra
Droździk
Siewka złota
Nur rdzawoszyi
Szlachar – samica
Szlachar samiec
Droździk

Strokkur i Geysir
Blesi
Wodospad Gulfoss

Dzień 4
Czwarty dzień majówki na Islandii spędziliśmy w dużej części w samochodzie. Wybraliśmy się bowiem do najdalej położonych atrakcji od naszego noclegu. Były to Diamentowa plaża i laguna Jökulsárlón. Laguna Jökulsárlón to najlepsze w Europie miejsce do podziwiania cielącego się lodowca, a jednym z efektów tego zjawiska jest powstanie pobliskiej Diamentowej plaży, na którą wyrzucane są bryły lodu. Cały dzień próbowaliśmy przechytrzyć pogodę, bo niestety przez większość czasu padał deszcz (prawie jak dziś w Warszawie). W drodze powrotnej udało się wykorzystać 40 minutowe okno pogodowe i obejrzeć z bliska mniejsza lagunę obok lodowca – Fjallsarlon. W tym miejscu można nawet go dotknąć.
Laguna Jökulsárlón



Diamentowa plaża

Lodowiec Fjallsarlon 

Dzień 5
Kolejnego dnia zwiedzamy pozostałe atrakcje Złotego Kręgu. Niestety do części z nich nie udaje się dojechać, ze względu na wymagany napęd 4×4 (wąwóz Gjáin i wodospad Háifoss). Wodospad Hjálparfoss oraz żywy skansen mamy prawie na wyłączność, bowiem są o wiele mniej popularne niż najbardziej znane miejsca w Złotym Kręgu.
Spore wrażenie robi jezioro w wygasłym zapadłym kraterze Kerið. Mi przypominało nieco nasze Morskie Oko.
Po południu jedziemy nad Ocean Atlantycki w pobliżu Selfoss. Plaża w Eyrarbakki okazuje się prawdziwą ptasią mekką. Pierwszy raz w czasie wyjazdu widzimy kaczki kamieniuszki. Są też edredony, kormorany, białorzytki. I przeogromna liczba ptaków siewkowych: kamuszniki, biegusy zmienne. Przy odrobinie szczęścia można podobno z tego miejsca dostrzec również wieloryby, ale nam się nie udaje. Ze względu na bardzo silny wiatr nie wytrzymujemy długo i przejeżdżamy do położonego obok rezerwatu ptaków Flói. Ptaków nie ma zbyt wiele, chyba jeszcze nie sezon. Spotykamy ponownie nury rdzawoszyje. Jest też rycyk, krwawodzioby, łabędzie krzykliwe i rycyka.
Żywy skansen

Kerið
Kamieniuszki
Edredony
Biegusy zmienne
Wśród biegusów zmiennych pojedynczy krwawodziób i biegus morski
Kamusznik
Rycyk 
Nury rdzawoszyje
Łabędź krzykliwy
Dzień 6
Ostatni dzień na Islandii to zwiedzania Rejkiawiku oraz półwyspu Reykjanes w dordze na lotnisko w Keflaviku.
Podczas około dwugodzinnego spaceru po stolicy Islandii podziwiamy kościół Hallgrímskirkja oraz położony przed nim pomnik Leifa Erikssona, który podobno odkrył Amerykę na długo przez Kolumbem, bo około 1000 roku. Na nadbrzeżu odnajdujemy rzeźbę łodzi Sun Voyager. Nieopodal znajduje się sala koncertowa Harpa. W środku można aktualnie zobaczyć wystawę obrazów, które powstały jako wizualizacja dźwięków. W centrum miasta na stawie Tjörnin spotykamy liczne ptaki: łabędzie krzykliwe, gęgawy, mewy siodłate, czernice oraz dobrze znane z polskich parków krzyżówki.
Z Rejkiawiku udajemy się w kierunki obszaru geotermalnego Krísuvík. Zapach siarki jest wszechobecny. Na miejscu spotykamy pracowników budowlanych z Polski, którzy właśnie wykonują ostatnie przygotowania szlaków do sezonu turystycznego. Na Islandii mieszka już około 23 tys. Polaków, co stanowi 6% populacji. W okolicy stolicy ten odsetek jest jeszcze większy.
Kolejny przystanek to wulkan Fagradalsfjall, który wybuchł w 2021. Teraz nie jest już aktywny. Wycieczka do punktu widokowego to około godzina marszu pod górę. Ja wymiękłam. Zawróciłam trochę wcześniej, ale dzięki temu niespodziewanie udało się spotkać pardwę górską. Chętnie pozował też białorzytka.
Na koniec zwiedzamy jeszcze trzy atrakcje położone blisko siebie: klify Valahnúkamöl, na których gniazdują liczne ptaki, obszar geotermalny Gunnuhver oraz most Europa Ameryka. Zmęczeni ale zadowoleni jedziemy na lotnisko. Może kiedyś jeszcze tu wrócimy, w końcu nie udało się tym razem zobaczyć zorzy polarnej i maskonurów.
Kościół Hallgrímskirkja oraz pomnik Leifa Erikssona

Łódź Sun Voyager
Wystawa w Harpa
Staw Tjörnin

Pardwa górska
Białorzytka
Latarnia na klifie Valahnúkamöl

Obszaru geotermalny Krísuvík 
Obszar geotermalny Gunnuhver
Most Europa Ameryka
Leave A Comment